Kochani - pomoc dla siebie, to najtrudniejsze zadanie, jakie stoi przed Wami.
Koncentrowanie się na sobie, to dla każdego z Was coś nowego. Nie stanowicie bowiem centrum swojego wszechświata. Krążycie na orbicie swego alkoholika. Kręcicie się wokół niego. Wasz dzień ogniskuje się wokół jego wyjść i przyjść. Najważniejsze, aby to on był zadowolony.
W rezultacie sami stajecie się coraz bardziej chorzy. Stopniowo tracicie poczucie własnej wartości. Sami nie wiecie, co jesteście warci - gdy Wasz alkoholik stale Was tłumi, tracicie poczucie własnego ja.
W pewnym stopniu przestaliście być już sobą. Można powiedzieć, że powoli przestajecie istnieć jako osoby. Wbrew swej woli pozwalacie aby choroba partnera – alkoholizm – decydowała o Waszej wartości, jako istoty ludzkiej.
Jednak to nie staje się z dnia na dzień. Proces erozji przebiega stopniowo, przechodzi niezauważony.
Teraz, gdy staliście się świadomi tego procesu, możecie rozpocząć pracę nad odsunięciem go w przeszłość. Nie będzie to łatwe, ale spróbujcie rozpocząć to od dzisiaj. Zacznijcie żyć teraźniejszością – żyć dniem dzisiejszym. Uwierzcie, że TA chwila – właśnie TA – należy do Was. Pochwyćcie ją i wyciśnijcie z niej tyle, ile się da. Zróbcie to dla siebie.
To wszystko sprawi, że staniecie w obliczu nowego pytania. Brzmi ono bardzo prosto, ale zobaczycie, że jest niezwykle trudne. Może z początku nawet go nie zrozumiecie. Pytanie to brzmi: „Czego ja chcę?”. Jest ono trudne, ponieważ nie wiecie na pewno, kto to jest „ja”. Zastanówcie się - Jak długo potraficie mówić o sobie, nie wspominając o kimś innym? Ile potraficie napisać zdań rozpoczynających się od „ja”? Ile czasu w rozmowie zdołacie poświęcić wyłącznie własnym myślom i uczuciom?
Ma to na celu zwrócić Waszą uwagę na to, ile Waszych rozmów krąży dookoła chorego partnera.
Nie mówię, czy to dobrze, czy źle.
Zastanawiam się tylko nad tym, czy możecie w pełni świadomie zdecydować się na rozmowę tylko o sobie i rzeczywiście taką rozmowę przeprowadzić.
Najważniejsze w tym wszystkim jet to, aby każdy z Was zapamiętał i wcielił w życie tych kilka prostych zasad:
- Nie musisz dłużej uciekać od choroby - zacznij uczyć się o faktach dotyczących uzależnienia i współuzależnienia.
- Nie musisz dłużej obwiniać alkoholika za swoje życie. Zacznij żyć obok koncentrując się na własnych działaniach – to właśnie dzięki nim możesz się podnieść albo załamać.
- Nie musisz dłużej kontrolować picia alkoholika. Dowiedz się o dobry program leczniczy i zacznij namawiać go do leczenia.
- Nie musisz dłużej przychodzić z pomocą alkoholikowi. Zacznij pozwalać mu na cierpienie i ponoszenie odpowiedzialności za wszelkie następstwa jego picia.
- Nie musisz dłużej krążyć wokół powodów jego picia. Skieruj uwagę na siebie i w miarę możliwości powracaj do wzorów normalnego życia.
- Nie musisz dłużej grozić. Zacznij mówić to co myślisz i robić to co mówisz.
- Nie musisz dłużej przyjmować lub wyłudzać obietnic. Przestań się liczyć z nim w swoim realnym życiu a w szczególności nie opieraj na nich żadnych swoich planów.
- Nie musisz dłużej ukrywać faktu, że szukasz pomocy. Zacznij o tym otwarcie mówić alkoholikowi i swoim najbliższym.
Jestem pewna, że jeżeli uda Wam się to wszystko skutecznie i konsekwentnie zrealizować, to każdy z Was zdoła odnaleźć w sobie siłę, aby powiedzieć -
"To mój czas!" i nikt nie będzie w stanie Wam już odebrać tej pewności siebie. ;)
A teraz tradycyjne pytanie do Was - Gdyby Was poproszono o udzielenie odpowiedzi na pytanie czego chcecie dla samych siebie, łatwo by Wam to przyszło? Dlaczego osoby współuzależnione mają z tym takie problemy? Czy brak tej umiejętności rzeczywiście jest główną przyczyną większości błędnych decyzji w ich życiu?
Zawsze i za wszelką cenę starają się pomóc alkoholikowi, nigdy nie nie robili dla siebie tylko dla niego. Nie są nauczeni, że dla siebie też powinni coś zrobić
OdpowiedzUsuńDlatego, że dla nich największym szczęściem jest dobro partnera i to na tym się skupiają. Jak się kogoś kocha to nie patrzy się na siebie, a na partnera.
OdpowiedzUsuńNie wiedzieć czego tak naprawdę się chce i co jest dla nas najlepsze to jak od razu spisać siebie na straty. Wtedy nasze działania stają się bezsensowne i chaotyczne. Współuzależnieni chcą "naprawić" partnera, wierzą że tylko oni są w stanie z nim być i mu pomóc. Co oczywiście jest wierutną bzdurą.
OdpowiedzUsuńMiałbym pewną trudność. Hmm, sądzę że często też potrafią określić czego chcą, ale nie widzą możliwości realizacji drogi prowadzącej do tego celu. Skupiają się na odległym, zamiast zacząć od małych kroków. To oczywiście luźna interpretacja.
OdpowiedzUsuńCiężko jest powiedzieć, do jest dla Nas dobre, ponieważ Nasze dobro często uzależniamy od dobra Naszych bliskich.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy to zrozumiałe jest, to co napisałam:P
Dokładnie są to bardzo ważne sprawy i ja jeszcze chcę powiedzieć, ze także dobrze wiedzieć gdzie właśnie szukać pomocy. Jak dla mnie dobrym miejscem jest na pewno psycholog http://www.terapiapoznan.pl/ gdzie nie pozostaniemy sami z naszymi problemami.
OdpowiedzUsuń