czwartek, 30 grudnia 2010

Kolejny krok ku wyzdrowieniu

Kochani dziś w naszych rozważaniach przejdziemy do kolejnego kroku, jaki musicie wykonać, aby wyleczyć się ze swojej choroby współuzależnienia. Pierwszym, jak dobrze pamiętacie było uświadomienie sobie własnej choroby, teraz ruszamy dalej.

Drugim ważnym  krokiem w opanowaniu na nowo Waszego życia jest uznanie, że alkoholizm jest chorobą. Jest to choroba, tak jak cukrzyca lub rak. Jest to choroba postępująca. Staje się coraz niebezpieczniejsza w kolejnych etapach. Jest to choroba śmiertelna. Można ją zahamować, ale nie można się jej pozbyć.

Alkoholik to człowiek chory. Jego zachowanie nie wynika z jego wyboru. To ta substancja chemiczna w jego organizmie dyktuje mu owo zachowanie. To nie jest jego wybór. Przyjmowanie tej substancji nie jest jego wyborem. Nie jest też oznaką niskiego morale. Alkoholik czuje przymus, nad którym nie panuje. Nikt nie postanawia zostać alkoholikiem. Ktoś może postanowić wypić kieliszek. Jeżeli ten ktoś nie jest alkoholikiem, po pierwszym kieliszku ma jeszcze wybór: wypić czy nie wypić następny? Alkoholik nie ma takiego wyboru. Po pierwszym kieliszku zaczyna się przymus – i choć alkoholik może niekiedy kontrolować swoje picie – ostatecznie zwycięży przymus. Alkoholik będzie pił aż do momentu, gdy już nic więcej nie zdoła wypić.

Alkoholik zaczyna pić, żeby sobie z czymś poradzić, co czyni go jeszcze mniej zdolnym do radzenia sobie; 
im bardziej pije, tym bardziej się boi, że stanie się pijakiem; 
im bardziej się upija, tym mniej boi się upić; 
 I tak w kółko. 
Myślę, że już to widzisz. Ofiara jest wciągana coraz głębiej i głębiej. Przywodzi mi to na myśl ruchome piaski, ale różnica jest taka, że na powierzchni ruchomych piasków można się unosić, alkoholizm natomiast nigdzie nie poniesie. Czasami można mieć wrażenie, że sytuacja się stabilizuje, lecz to tylko rodzaj samooszukiwania siebie.


Alkohol uzależnia swoje ofiary psychicznie i fizycznie. Zwykle uzależnienie psychiczne jest najbardziej widoczne we wczesnym okresie. Wraz z postępem uzależnienia psychologicznego, przychodzi uzależnienie fizyczne. Choroba staje się stopniowo coraz gorsza. Gdy utrzymuje się dłużej, występuje w niej przymus fizjologiczny. U wielu osób rozwijają się fizjologiczne symptomy, takie jak np. drżenie, które można uspokoić tylko alkoholem. U innych są to halucynacje. 
Alkohol wywołuje upiory, a potem oferuje siebie, jako jedyne remedium, którego alkoholik może użyć, żeby je odpędzić.
Wielu alkoholików umiera z powodu uszkodzeń różnych narządów, na przykład wątroby czy trzustki. Alkohol tak silnie panuje nad alkoholikiem, że próba jego odstawienia może się wiązać nawet z ryzykiem śmierci. Gwałtowne odstawienie alkoholu może być niebezpieczne. 

Nie wierzę, aby osoba o zdrowych zmysłach mogła się sama tak zatruć. To nie jest przejaw niskiego morale. To choroba.

Tym, co może przeszkadzać Ci na Twojej drodze do akceptacji alkoholizmu jako choroby jest stereotyp wykolejonego awanturnika, włóczęgi bez pracy, bez rodziny, w obszarpanym ubraniu z niechlujnym zarostem, ukrywającego butelkę w papierowej torbie.
Ten stereotyp może być prawdą, ale rzadko tak się dzieje. Niektórzy alkoholicy są bez pracy. Niektórzy  pracują. Są wśród nich niewykwalifikowani robotnicy i dyrektorzy wielkich firm, lekarze, prawnicy. Niektórzy są katolikami, inni protestantami, jeszcze inni – Żydami. Są biali, czarni, młodzi, starzy, wybitnie zdolni i niezbyt lotni. Jedynym stwierdzeniem, które dotyczy wszystkich tych ludzi jest to, że każdy z nich ma jakiś problem alkoholowy.

Stereotyp ten nie jest jedynym mitem, który zatrzymuje Cię na drodze do uznania faktu alkoholizmu jako choroby. Jest także wiele innych: „Nigdy nie pije w ciągu dnia”, „Wcale nie pije tak dużo”, „Pije tylko podczas weekendu” albo „Nigdy nie pije podczas weekendu”. Rzecz w tym, że to nie ma znaczenia – kiedy pije, jak dużo pije, ani w jakiej porze dnia zaczyna pić. Istotne jest to, czy kiedykolwiek stracił kontrolę po wypiciu pierwszego kieliszka. W miarę postępów choroby będzie zaczynał pić coraz więcej i więcej. To, że powstrzymuje się przez jakiś czas przed wypiciem pierwszego kieliszka nie oznacza, że nie jest alkoholikiem. 

A według Was kogo można nazwać alkoholikiem? Jakie symptomy na to wskazują?

A teraz muzyczny monolog alkoholu do człowieka ("Alcohol" Brad Paisley), niestety po angielsku, ale myślę, że sobie poradzicie ;)


Dla tych, co mają kłopoty z językiem tekst piosenki po polsku:

1.Potrafię każdego upiększyć,
Potrafię sprawić, byś uwierzył w każde kłamstwo,
Potrafię Cię zmusić, byś wszczął walkę
Z kimś dwa razy większym od siebie...

Cóż, byłem powodem kilku zerwań
I byłem powodem kilku narodzin,
Potrafię dać Ci kilku nowych przyjaciół 
Lub sprawić, byś był wyrzucony z pracy...

Ref: I od czasu kiedy opuściłem Milwaukee,

Lynchburg, Bordeaux, Francję
Sprawiam, że bary zarabiają duże pieniądze
I pomagam białym ludziom tańczyć ;)

Wprowadziłem Cię w problemy w liceum,
Ale dopiero w college’u mieliśmy prawdziwy bal
A swoich  najlepszych chwil w życiu,
Nigdy nie będziesz pamiętał przeze mnie -
Alkohol!

2. Winiono mnie za Twoje przyjęcie weselne,
Za poniżającą mowę, Twojego przyjaciela
Jak również za Twoje nagie zdjęcia na plaży...

Miałem wpływ na króli i światowych przywódców,
Pomogłem Hemingway'owi napisać to, co napisał,
I założę się o drink, czy dwa, że sprawiłem,
Iż założyłeś abażur od lampy na swoją głowę...

Ref: I od czasu kiedy opuściłem Milwaukee,

Lynchburg, Bordeaux, Francję
Robię głupców z ludzi takich jak Ty!
I pomagam białym ludziom tańczyć ;) 

Jestem lekarstwem i trucizną,
Pomagam Ci się podnieść i ponownie upadać
A swoich najlepszych chwil w życiu,
Nigdy nie będziesz pamiętał przeze mnie -
Alkohol!

I od czasu kiedy opuściłem Milwaukee,

Lynchburg, Bordeaux, Francję
Sprawiam, że bary zarabiają duże pieniądze
I pomagam białym ludziom tańczyć ;p

Wprowadziłem cię w problemy w liceum
Ale dopiero w college’u mieliśmy prawdziwy bal,
A swoich najlepszych chwil w życiu,
Nigdy nie będziesz pamiętał przeze mnie -  Alkohol! 



  

poniedziałek, 27 grudnia 2010

Toksyczna miłość, czyli żony alkoholików

Moi kochani, w Waszych komentarzach często pojawiają się wypowiedzi dotyczące żon alkoholików i tego, że tkwią one w związkach z alkoholikiem nie zwracając uwagi na skutki jakie to za sobą niesie. Poszperałam trochę w internecie na ten temat i postanowiłam podzielić się z Wami wiadomościami, które znalazłam. Więc zaczynamy ;)

Czy miłość między dwojgiem ludzi, najpiękniejsze uczucie na świecie, może być czymś negatywnym? Okazuje się, że tak. "Toksyczna miłość", "toksyczny związek" - to ostatnio popularne stwierdzenia określające złe relacje między partnerami, relacje, które ich niszczą. 

Kobieta, bo to one najczęściej kochają nałogowo, wierzy, że znalazła swojego księcia z bajki, widzi w swoim partnerze spełnienie swych najskrytszych marzeń, 
a tym czasem rzeczywistość okazuję się zupełnie inna. 
Wiele z nas na pewno przeżywało, a może i nadal tkwi w związku, który jest od początku skazany na porażkę. Często zdarza się, że my - kobiety kochamy mężczyzn, którzy nie dość, że tej miłości nie odwzajemniają, to jeszcze swoim postępowaniem niszczą nas, nasze marzenia, ambicje - to jest właśnie toksyczna miłość.

W Polsce żyją tysiące kobiet, które przez dziesiątki lat są maltretowane fizycznie
i psychicznie przez mężów alkoholików, a mimo to nie decydują się na czasowe nawet rozstanie. 
Nie jest to zaskoczeniem, gdyż jednym z symptomów współuzależnienia jest tendencja, by trwać w toksycznym związku. 
Widoczna jest ona bardziej u kobiet niż u mężczyzn. 90% kobiet pozostaje we wspólnocie mieszkania z alkoholikiem, podczas gdy 90% mężczyzn opuszcza swoje żony — alkoholiczki. Można się więc nawet pokusić o stwierdzenie, że współuzależnienie jest rodzaju żeńskiego.

Trudno zrozumieć powody, dla których kobiety zostają z mężem alkoholikiem. Zazwyczaj wtedy mówimy: "Od takiego typa uciekałabym gdzie pieprz rośnie". A przecież wiele kobiet nie odchodzi od "takich typów".  Dlaczego zostają? Jest kilka powodów, a najważniejsze z nich, to:
    • naturalnym dążeniem większości ludzi jest chęć nawiązania bliskich i bezpiecznych relacji z partnerem. Bezpieczeństwo w niebezpiecznym związku nie oznacza fizycznego czy emocjonalnego zadowolenia. Bezpieczeństwo oznacza życie w warunkach, które się dobrze zna. Na pierwszy rzut oka wygląda to tak, jakby łatwiejsze do zaakceptowania było znane zło niż dobro, które jest niepewne i obce. Są kobiety, które wielokrotnie wychodziły za mąż za alkoholików. Dlaczego takie kobiety czują lęk przed innym życiem? Posłużmy się przykładem: na Twojej posesji ląduje pojazd kosmiczny, z którego wychodzą zabawne, zielone ludziki. Przestraszysz się ich, mimo zapewnień, że są to przyjazne istoty. Co zrobisz, jeśli zaproponują ci życie na planecie wolnej od cierpienia? Zostawisz wszystko i odlecisz? Prawdopodobnie nie, bo nie wiesz, czy możesz im zaufać, nie wiesz, czego możesz tam się spodziewać.  Zostaniesz tu gdzie jesteś, z wierzycielami pukającymi do drzwi, z cieknącym dachem, teściową, z bezrobociem, z którym się borykasz, córką - prostytutką i synem w więzieniu;


    • szantaż emocjonalny ze strony alkoholika - jak mnie zostawisz to nie będę miał, dla kogo żyć, ty jesteś jedynym powodem, dla którego mogę to wszystko zmienić;

      • iluzja, że "to się więcej nie powtórzy" wykopuje grób dla większości racjonalnych rozwiązań. Kobiety pozostają naiwne, bo wierzą, że mężczyzna się zmieni. Alkoholik przecież tak gorąco przeprasza i obiecują, że to nigdy więcej się nie powtórzy! Pojednaniu często towarzyszą prezenty i łzy. Większość z nas dąży do szczęścia, spokoju, miłości. Kobiety-ofiary także, dlatego chcą wierzyć w zapewnienia, że będzie lepiej. Chcą czerpać radość z poprawy sytuacji. Przez chwilę nawet bywa lepiej, jakby przeżywały drugi miesiąc miodowy;


      • tzw. mechanizm uwikłania, który wypływa z osobistych przekonań np. o trwaniu związku, o tym "jaki związek powinien być". To są zwykle przekonania religijne lub przekonania wyniesione z domu. Czasami rodzina jest dla kogoś tak wielką wartością, że nie zauważa on, iż jego osobiste granice są w tej rodzinie czy też małżeństwie naruszane;



      • opiekuńcza postawa wobec partnera - jeżeli ja go zostawię, to on sobie sam nie poradzi, nikt mu nie pomoże, nie będzie miał się nim kto zająć, on nie ma nikogo poza mną; 

      • poczucie misji - wiele żon alkoholików wchodzi w związek małżeński ze swoim partnerem wiedząc o jego problemie alkoholowym, wierząc, że jej wielka miłość jest w stanie go zmienić; kobieta pragnie udowodnić za wszelką cenę, że ma w sobie siłę i odwagę, do walki z alkoholizmem męża; 



      Bycie z osobą wysysającą z nas energię i chęć życia z nią jest ciągłą walką. Niszczyciel realizuje się w manipulowaniu tym, kogo niszczy. Z kolei bierny opór, jaki stawia osoba niszczona, zabiera jej siły witalne, zmusza do zachowań, które zdrowym ludziom wydają się niezrozumiałe, wręcz heroiczne. Najlepszym, a czasami jedynym rozwiązaniem takiej sytuacji okazuje się odejście osoby współuzależnionej od uzależnionego.

      Jednak myśl o rozstaniu jest decyzją trudną i bolesną dla współmałżonka, który kocha osobę uzależnioną. Ważnym przykładem są Ci, którzy umieją dojrzale kochać w obliczu dramatycznych okoliczności - znana przypowieść o odchodzącym synu 
      (w tym przypadku osoba uzależniona) i mądrze kochającym ojcu (współuzależniony) mówi: Ojciec potrafi kochać syna, który ulega iluzjom łatwego szczęścia i odchodzi. Ojciec nie cofa swej miłości, ale też nie udziela synowi pomocy. Nie jest okrutny, ale też nie jest naiwny. Pozostawia błądzącego syna własnemu losowi. Gdyby przestał go kochać, to syn nie miałby do kogo wrócić. Gdyby natomiast udzielał mu pomocy i brał na siebie konsekwencje jego błędów, to syn nie miałby powodu, by się zastanowić nad własnym postępowaniem i dokonać przemiany życia. Syn korzysta z mądrej miłości ojca, zastanawia się i podejmuje decyzję o całkowitej zmianie życia. Staje się synem powracającym. Teraz dopiero rozumie, że ojciec nigdy nie przestał go kochać, oraz że kochał go naprawdę dojrzale”.

      Ważne jest to, aby  współuzależniony, który zmuszony jest do rozstania z alkoholikiem, uświadomił sobie i uzależnionemu, że czyni to z miłości i odpowiedzialności, z nadzieją, że uzależniony zda sobie sprawę ze  swojej choroby, że podejmie terapię. Wtedy stanie się możliwe odzyskanie wspólnoty życia i zamieszkania.  
      A Wy jak myślicie:  
      Czy po skutecznym przejściu alkoholika przez terapię odwykową osoba, która tkwiła z nim we współuzależnieniu powinna do niego wrócić? Czy taki związek ma jakąś przyszłość?

       

      sobota, 25 grudnia 2010

      Wesołych Świąt!


      "A stało się to wszystko, aby się wypełniło Słowo Pańskie
      powiedziane przez Proroka: Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna,
      któremu nadadzą imię Emmanuel, to znaczy Bóg z nami."
      Mt 1.22-23




      Jest taka noc, na którą człowiek czeka i za którą tęskni. 
      Jest taki wyjątkowy wieczór w roku, gdy wszyscy obecni gromadzą się przy wspólnym stole. 
      Jest taki wieczór, gdy gasną spory, znika nienawiść.
      Wieczór, gdy łamiemy opłatek, składamy życzenia.
      To noc wyjątkowa... Jedyna... Niepowtarzalna... 
      Noc Bożego Narodzenia.

      A ja, zaczarowana magią Świąt stanę samotnie pod rozgwieżdżonym niebem i patrząc na spadające płatki śniegu pomyślę o ludziach, których noszę w sercu gdziekolwiek są ...

      Kochani ;)
      Wykorzystując wolną chwilę, życzę Wam własnego skrawka nieba, zadumy nad płomieniem świecy, odpoczynku i zwolnienia oddechu, nabrania dystansu do tego co wokół, chwil roziskrzonych światłem betlejemskiej gwiazdy, dźwiękami kolędy, zapachem jodły i wspomnieniami. 

      Życzę Świąt spędzonych w gronie najbliższych, w atmosferze pełnej miłości i wzajemnej życzliwości i rodzinnego ciepła.

      Życzę Wam ,by w sercach Waszych nigdy nie zasnuła się nić smutku ,
      a Nowy Rok był piękniejszy od tego , który właśnie mija.


       Do zobaczenia po świętach ;*

      P.S. Czekam na Wasze wypowiedzi przy ostatnim wpisie ;)

      środa, 22 grudnia 2010

      Pułapka współuzależnienia, czyli na czym to polega c.d

       Kochani, jak Wam wcześniej obiecałam, dziś ciąg dalszy objawów współuzależnienia, więc zaczynamy ;)

      Współuzależnienie wiąże się z postawą przyzwolenia. Wirując z osobą uzależnioną w jej chorym świecie iluzji i zaprzeczania, sami nasiąkacie myślami pełnymi zaprzeczeń (Nie, on/ona nie jest alkoholikiem), oskarżeń wobec innych (Gdyby miał/miała inną matkę), usprawiedliwień (To dlatego, że ma tak stresującą pracę). Przyzwalanie przejawia się w zwalnianiu kogoś z odpowiedzialności za jego życie i branie tego życia w swoje ręce.

      To Ty przecież na przemian oskarżasz lub zbawiasz swego alkoholika, zatrzymujesz, odciągasz, myślisz za niego, odmawiasz picia w jego imieniu, planujesz za niego, podejmujesz za niego wszelkie życiowe decyzje, jesteś pełna/pełny nadmiernej odpowiedzialności za swojego alkoholika, tak jak jest się odpowiedzialnym za dziecko. Wiele osób mówi, że żyć z alkoholikiem, to tak, jak posiadać jeszcze jedno, krnąbrne dziecko. 


      Aby przekonać się, czy jesteś osobą współuzależnioną, najlepiej byłoby porozmawiać ze specjalistą. Jednak można spróbować przynajmniej odpowiedzieć sobie na zamieszczone poniżej pytania - sprawdźcie, czy występują u Was następujące cechy lub skłonności:

      • rozwiązywanie jego/jej problemów lub łagodzenie jego/jej cierpienia jest rzeczą najważniejszą w moim życiu, niezależnie od tego, ile mnie to emocjonalnie kosztuje;

      • chronię go/ją przed konsekwencjami jego/jej postępowania, kłamię, aby go/ją osłonić, ukrywam jego/jej złe postępki, nigdy nie pozwalam o nim/ o niej źle mówić;

      • próbuję ze wszystkich sił nakłonić go/ją do postępowanie według moich wskazówek;

      • obsesyjnie kontroluję swego alkoholika (sprawdzam mu kieszenie, wylewam alkohol, przeszukuje jego rzeczy itp.)
      • nie zwracam uwagi na własne odczucia i potrzeby;

      • jestem gotowa/gotowy zrobić wszystko, byle tylko mnie nie porzucił/porzuciła;

      • za wszystko, co się nie udaje w naszym życiu winię siebie;

      • udaję, że wszystko jest w porządku, choć wcale tak nie jest;

      • najważniejsze w moim życiu jest to, by mnie kochał/kochała i to pragnienie nadaje memu życiu kształt;

      • nie potrafię odróżnić własnych myśli i uczuć od myśli i uczuć kogoś innego - myślę za kogoś, martwię się za kogoś, planuję za kogoś;

      • do dobrego samopoczucia jest mi potrzebna aprobata i uwaga innych ludzi, ponieważ uważam, że nie jestem wystarczająco dobra/dobry;

      • zachowuję się tak, jakbym ciągle kogoś za coś przepraszała/przepraszał;

      • często nie wiem czego tak naprawdę chcę, ani czego potrzebuję;

      • nie mam czasu na dbanie o siebie;

      • mam w sobie więcej krytycyzmu, niż realizmu;

      • kłamię, by osłonić tych, których kocham;

      • pozwalam, by inni mnie ranili, nie próbując się bronić, boję się odrzucenia;

      • nie umiem się bawić i być spontaniczna/spontaniczny;

      • boję się swoich prawdziwych emocji, które drzemią głęboko we mnie;

      • odczuwam beznadziejność, bezsilność i niemożność odmiany swojej sytuacji;


      Jeżeli przynajmniej połowa tych stwierdzeń pasuje do Was to znaczy, że jesteście w pułapce współuzależnienia. Ponieważ jesteście w pułapce, przestaliście kierować swoim życiem, a Wasze stosunki z bliskimi Wam ludźmi przestały być satysfakcjonujące. Sami doświadczacie cierpienia i chaosu, toteż jest oczywiste, że Wy także potrzebujecie pomocy. Pierwszy krok w tym kierunku już zrobiliście - uświadomiliście sobie własną chorobę. Teraz czas na część drugą do uzyskania pełnego sukcesu, a więc sięgnięcie po pomoc, ale o tym już innym razem.


      Moje pytanie na dziś brzmi: Jak myślicie, co warunkuje to, że osoby współuzależnione popadają w pułapkę swojej choroby i zamykają się w niej, izolując od świata zewnętrznego? Dlaczego nie zwrócą się do kogoś o pomoc? Czy Wy bylibyście w stanie zareagować, gdyby ktoś Wam bliski miał taki problem? Czy potrafilibyście pomóc tej osobie, jeżeli zauważylibyście, że ma problem?








      sobota, 18 grudnia 2010

      Co się z Tobą dzieje, czyli czym jest współuzależnienie...

      Ostatnio obiecałam, że napiszę o tym, czym jest współuzależnienie, a więc zaczynamy. 

      Nie możesz żyć z aktywnym alkoholikiem nie ulegając głębokim zmianom. Każda ludzka istota, którą poddawano by codziennie takiemu bombardowaniu jak Ciebie, byłaby godna podziwu ze względu na sam fakt przeżycia. Zasługujesz na medal, choćby dlatego, że jesteś w pobliżu tej historii. Wiem, że to nie jest łatwe. Nie wiesz czego oczekiwać za tydzień - a nawet za godzinę. Wyobrażasz sobie najróżniejsze okropieństwa, które mogą się zdarzyć i często masz rację. Prześladuje Cię myśl o tym, co się zdarzy, gdy on wróci do domu (o ile w ogóle wróci). Cały dzień jesteś pobudzona, ciągle spięta. Nie możesz spać. Nie odżywiasz się właściwie. Wyglądasz okropnie. Oddalasz się od swoich przyjaciół i znajomych.

      Pierwszym krokiem do poprawy Twego samopoczucia jest zrozumienie, że to wszystko, co Cię teraz spotyka w życiu, jest wynikiem tego, że rozwija się w Tobie choroba, którą nazywamy współuzależnieniem. Jest ona w każdym calu równie szkodliwa jak sam alkoholizm i ma swoje charakterystyczne objawy, tak jak każda inna choroba.

      Każdy, kto pozostaje w bliskich kontaktach z alkoholikiem jest dotknięty tą chorobą w stopniu, który zależy bezpośrednio od jego emocjonalnej bliskości do alkoholika. Istnieją pewne wzory Twoich reakcji, podobnie jak wzory zachowań u alkoholika, które świadczą o Twojej chorobie. 

      Będąc blisko z alkoholikiem nie uniknie się reagowania przynajmniej na kilka sposobów spośród tych, które wymienię. Różny może być tylko stopień nasilenia reakcji. Symptomy współuzależnienia są następujące:
      •  zaprzeczanie,
      • nadmierna opiekuńczość, pełne litości skoncentrowanie się na alkoholiku,
      • zakłopotanie, unikanie okazji do picia,
      • przesunięcie we wzajemnych kontaktach - dominacja, przejmowanie obowiązków,
      • poczucie winy,
      • obsesja, stałe zamartwianie się,
      • niepokój,
      • kłamstwa,
      • fałszywe nadzieje, rozczarowanie, euforia,
      • zamęt,
      • problemy seksualne,
      • złość,
      • letarg, poczucie beznadziejności, poczucie krzywdy, rozpacz, użalanie się nad sobą, poczucie krzywdy.
      Symptomy, które wymieniłam za Janet G. Woititz są bardzo ogólne, dlatego też następnym razem postaram się podać Wam bardziej szczegółowe przykłady objawów współuzależnienia, które łatwiej będzie Wam zaobserwować w Waszym życiu i zachowaniu. Najpierw jednak postanowiłam zadać Wam pytanie: 

      Jak myślicie jakie zachowania z codziennego życia mogą świadczyć o współuzależnieniu?





      wtorek, 14 grudnia 2010

      Ważność problemu, czyli alkoholizm zrównuje wszystkich


      Ostatnio dużą wagę przywiązuje się do zrozumienia alkoholizmu i do pracy z alkoholikami. Jest to bardzo ważne, zwłaszcza we współczesnym świecie, gdzie bardzo szybko wzrasta liczba osób uzależnionych. Niestety, moim zdaniem nadal zbyt mało uwagi poświęca się rodzinie osoby uzależnionej. 

      Istnieje teoria, że jeżeli wyzdrowieje alkoholik, to także i jego rodzina powróci do zdrowia. Moim zdaniem teoria ta z kilku powodów nieco upraszcza problem:
      • Po pierwsze - z góry skazuje ona na przegraną rodziny, w których alkoholik jest nadal chory. 
      • Po drugie - zakłada, że powrót do zdrowia rodziny może rozpocząć się tylko wtedy, gdy zacznie się zdrowienie alkoholika. 
      • Po trzecie - nie bierze pod uwagę tego, że rodzina może być chora tak samo (jeżeli nie bardziej) jak alkoholik.

      Rodzina, która włącza się w opanowanie problemu alkoholowego może odegrać dużą rolę w zdrowieniu alkoholika, ale powrót do zdrowia samej rodziny jest wystarczająco ważny, żeby zająć się nim osobiście.

      Dlatego właśnie, blog ten porusza następujący problem: w jaki sposób rodziny alkoholików mogą same sobie pomóc w zdrowieniu oraz, dlaczego warto poświęcić czas i uwagę osobom żyjącym w bezpośrednim sąsiedztwie świata człowieka uzależnionego od alkoholu.  

      Zawsze należy pamiętać o tym, że alkoholizm zrównuje ludzi wciągając w swój wir nie tylko alkoholika, ale także jego rodzinę i najbliższych. Chodzi mi tu o sytuację, w której, jak mówi przysłowie - nie tyle człowiek sięga po kieliszek, co kieliszek sięga po człowieka. Kieliszek "bierze", dajmy na to, Michała, a on w swoja "podróż" bierze żonę, dzieci, najbliższą rodzinę - tworzy się tzw. karuzela uzależnienia. 

      I tak moi drodzy, krążąc po tej orbicie wraz ze "swoim" alkoholikiem, Wy także stajecie się podatni na obsesję alkoholową. Zaczynacie koncentrować swoje życie wokół alkoholu, nie pijąc go. Cały czas myślicie tylko o tym, czy on się dziś napije, czy nie; co jeszcze mogę zrobić, by się nie napił; jak się zachować, gdy przyjdzie pijany.

      Popatrzcie, jak łatwo Wasze życie - przez bliską Wam osobę - przestało być zależne od Was, a zaczęło być zależne od Waszego najgorszego wroga - od alkoholu. Zwróćcie, także uwagę, na to, jak bardzo teraz, cała Wasza rodzina cierpi, podporządkowując swój sposób życia osobie uzależnionej, czyli popadając we współuzależnienie, ale o tym co to jest i jakie są tego objawy następnym razem.

      Póki co interesuje mnie, co myślicie na ten temat:
      Czy w procesie zdrowienia rodziny z problemem alkoholowym,  problemy rodziny alkoholika są tak samo ważne jak problemy samego alkoholika?



      niedziela, 12 grudnia 2010

      Tematem wprowadzenia...

      Witam bardzo serdecznie ;)

      Ten blog jest o tych z Was, które żyją z alkoholikami i czują się samotne. Piszę go dla Ciebie i o Tobie. Może czytasz go, bo wpadłaś w rozpacz. Nie wiesz zupełnie co robić. Próbowałaś wszystkiego co mogłaś wymyślić, aby wydobyć ukochanego z nałogu i nic nie skutkuje. Próbowałaś tłumaczyć mu co robi ze swoim zdrowiem, ze sobą, a przede wszystkim z wami i nie pomogło. Próbowałaś płakać - to także nie działa. Próbowałaś ukrywać butelki, straszyć go swoim odejściem, a nawet pić razem z nim. Próbowałaś zrzędzenia, przypominając mu jego zachowanie, aby nie powtórzyło się ono w przyszłości. W drodze na przyjęcie mówisz mu, czego od niego oczekujesz, a on obiecuje Ci, że nie będzie pił, a jednak pije. Nic nie skutkuje. 

      Gdy wygrywa butelka, Ty przegrywasz. Przegrywasz, ponieważ on nadal pije i przegrywasz, ponieważ nie możesz znieść osoby, którą się stajesz. Obiecuję, że postaram się Ci udowodnić, że możesz nie tylko nauczyć się żyć z alkoholikiem, ale być szczęśliwa, bez względu na to, co on robi.

      Przestań wreszcie myśleć nad tym, co mogłabyś jeszcze zrobić, żeby on nie pił. To nie zależy od Ciebie. Zajmij się sobą, ponieważ żyjąc w tak "nienormalnej" sytuacji jesteś także na granicy choroby, a może już ją przekroczyłaś. Twoje wyzdrowienie, Twoja równowaga psychiczna, spokój i pogoda ducha, dadzą Ci szczęście, nie zależnie od tego, czy on przestanie pić, czy nie.  

      Możesz mi wierzyć lub nie, ale zawsze możesz spróbować - wybór nadal należy do Ciebie...

      Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy :)