Ostatnio dużą wagę przywiązuje się do zrozumienia alkoholizmu i do pracy z alkoholikami. Jest to bardzo ważne, zwłaszcza we współczesnym świecie, gdzie bardzo szybko wzrasta liczba osób uzależnionych. Niestety, moim zdaniem nadal zbyt mało uwagi poświęca się rodzinie osoby uzależnionej.
Istnieje teoria, że jeżeli wyzdrowieje alkoholik, to także i jego rodzina powróci do zdrowia. Moim zdaniem teoria ta z kilku powodów nieco upraszcza problem:
- Po pierwsze - z góry skazuje ona na przegraną rodziny, w których alkoholik jest nadal chory.
- Po drugie - zakłada, że powrót do zdrowia rodziny może rozpocząć się tylko wtedy, gdy zacznie się zdrowienie alkoholika.
- Po trzecie - nie bierze pod uwagę tego, że rodzina może być chora tak samo (jeżeli nie bardziej) jak alkoholik.
Rodzina, która włącza się w opanowanie problemu alkoholowego może odegrać dużą rolę w zdrowieniu alkoholika, ale powrót do zdrowia samej rodziny jest wystarczająco ważny, żeby zająć się nim osobiście.
Dlatego właśnie, blog ten porusza następujący problem: w jaki sposób rodziny alkoholików mogą same sobie pomóc w zdrowieniu oraz, dlaczego warto poświęcić czas i uwagę osobom żyjącym w bezpośrednim sąsiedztwie świata człowieka uzależnionego od alkoholu.
Zawsze należy pamiętać o tym, że alkoholizm zrównuje ludzi wciągając w swój wir nie tylko alkoholika, ale także jego rodzinę i najbliższych. Chodzi mi tu o sytuację, w której, jak mówi przysłowie - nie tyle człowiek sięga po kieliszek, co kieliszek sięga po człowieka. Kieliszek "bierze", dajmy na to, Michała, a on w swoja "podróż" bierze żonę, dzieci, najbliższą rodzinę - tworzy się tzw. karuzela uzależnienia.
I tak moi drodzy, krążąc po tej orbicie wraz ze "swoim" alkoholikiem, Wy także stajecie się podatni na obsesję alkoholową. Zaczynacie koncentrować swoje życie wokół alkoholu, nie pijąc go. Cały czas myślicie tylko o tym, czy on się dziś napije, czy nie; co jeszcze mogę zrobić, by się nie napił; jak się zachować, gdy przyjdzie pijany.
Popatrzcie, jak łatwo Wasze życie - przez bliską Wam osobę - przestało być zależne od Was, a zaczęło być zależne od Waszego najgorszego wroga - od alkoholu. Zwróćcie, także uwagę, na to, jak bardzo teraz, cała Wasza rodzina cierpi, podporządkowując swój sposób życia osobie uzależnionej, czyli popadając we współuzależnienie, ale o tym co to jest i jakie są tego objawy następnym razem.
Póki co interesuje mnie, co myślicie na ten temat:
Czy w procesie zdrowienia rodziny z problemem alkoholowym, problemy rodziny alkoholika są tak samo ważne jak problemy samego alkoholika?
Wydaje mi się, że problemy rodziny są nawet ważniejsze. Przecież jeśli w rodzinie mamy małe dziecko, to jak ono na się normalnie rozwijać, skoro ma zły przykład w ojcu? Przecież jak nie ma pieniędzy to jak mają zostać zaspokojone jego podstawowe potrzeby?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że postawić to trzeba na równi. Jeżeli skupimy się dajmy na to na dziecku, to pominiemy samego alkoholika. Nie zdołamy mu całkowicie pomóc, więc i jego rodzina nie będzie zdrowa. Koło się zamyka.
OdpowiedzUsuńCiężko mi postawić znak równości miedzy nimi, często mogą to być problemy zupełnie niezwiązane z alkoholikiem, a wciąż są problemami rodziny, często zaś alkoholik jest jedyną przyczyną tych problemów, i w tym przypadku wyleczenie alkoholika zlikwiduje problem. Mogę się mylić, ale nie wstawiałbym "równa się" w ważności problemów alkoholika i jego rodziny.
OdpowiedzUsuńWydaję mi się, że dużo zależy od tego jak to zjawisko jest rozwinięte. Możemy postawić =, gdy to jest początek starań o "zlikwidowanie" problemu. Niestety, gdy to trwa 5,10 albo 15 lat, uważam, że rodzina powinna postawić siebie wyżej. Jeżeli oczywiście jest w stanie to zrobić..
OdpowiedzUsuń