Blog jest poświęcony osobom, które utknęły w pułapce współuzależnienia. Opisuje problemy alkoholizmu w rodzinie - jak je rozpoznać i jak sobie z nimi radzić.
Podsumowując nasze spotkania - nigdy nie możecie zapomnieć, że alkoholizm to choroba paradoksów. Zaprzecza logice. Stosują się do niego przeciwieństwa zwykłych zasad. To, co wydaje się sensowne w normalnej sytuacji, nie jest sensowne w sytuacji związanej z alkoholizmem. Wszystko jest pomieszane.
Sytuację alkoholików i ich rodzin trafnie opisuje wiersz, który znalazłam szperając po internecie:
„Piliśmy dla szczęścia, a staliśmy się nieszczęśliwi.
Piliśmy, żeby się bawić, a wpadliśmy w przygnębienie.
Piliśmy, żeby było miło z innymi, a staliśmy się kłótliwi.
Piliśmy dla wyrafinowania, a staliśmy się prostaccy.
Piliśmy dla przyjaźni, a zyskaliśmy wrogów.
Piliśmy, żeby zasnąć, a czuwamy bez odpoczynku.
Piliśmy, żeby zyskać siłę, a czujemy się słabi.
Piliśmy „leczniczo”, a wpadliśmy w kłopoty zdrowotne.
Piliśmy dla kurażu, a dopadł nas lęk.
Piliśmy, żeby zyskać pewność siebie, a ogarnęły nas wątpliwości.
Piliśmy, żeby prowadzić konwersacje, a upośledziliśmy naszą mowę.
Piliśmy, żeby poczuć się jak w niebie, a skończyliśmy czując się jak w piekle.
Piliśmy, żeby zapomnieć, a to niechciane ciągle do nas powraca.
Piliśmy, żeby zyskać wolność, a staliśmy się niewolnikami.
Piliśmy, żeby pozbyć się problemów, a pomnożyliśmy je.
Piliśmy, żeby poradzić sobie z życiem, a przyzywamy śmierć.
Po przeczytaniu wpisów na blogu, aż do tego miejsca pewnie rozumiecie już, jak musiał czuć się Dawid, gdy stanął przed Goliatem. Borykaliście się i borykacie nadal z wyjątkowo trudną sytuacją. Bez względu na to jak bardzo jesteście przygnębieni, musicie uwierzyć w siebie – żeby przeżyć. Stajecie właśnie z procą przed olbrzymem. Wasze obecne samopoczucie sprawia, że trudno Wam uwierzyć, iż wiele ludzi w podobnej sytuacji wygrało swoją walkę. Wymaga to wiele ciężkiej pracy, ale warto ją wykonać. Odkrycie siebie to cudowna przygoda życia. Czy jesteście tego warci? Tylko Wy możecie odpowiedzieć na to pytanie. Ja już zrobiłam wszystko, co mogłam żeby Wam w tym pomóc.
Niestety wszystko, co dobre szybko się kończy – tym razem przyszedł czas na nas. Musimy się już rozstać , ale z całego serca życzę Wam wiele szczęścia w życiu i tego, aby wszystko poukładało się po Waszej myśli. Dziękuję, że byliście ze mną przez ten krótki czas i pomogliście mi odnaleźć się w nowej roli. Mam nadzieję, że chociaż część z tego, co napisałam zapadło Wam w pamięci.
Pamiętajcie – cały świat może należeć do Was, musicie tylko uwierzyć w siebie ;)
Na koniec mam dla Was jeszcze przecudną piosenkę z głębokim przesłaniem, która naprawdę daje do myślenia. Większość pewnie ją zna, ale myślę, że warto ją sobie przypomnieć ;)
To takie trudne pytanie. Któż to wie? Wiem jednak, że chociaż żyjesz w sytuacji, w której obawiasz się o własne życie, lepiej nie podejmuj decyzji dzisiaj. Żeby podjąć sensowną decyzję, musisz jasno myśleć, a nie działać pod wpływem emocji. Teraz najlepiej zużyj swoją energię na to, żeby poczuć się zdrowiej. Dopiero, gdy poczujesz, że możesz panować nad myślami i uczuciami, zdobędziesz lepszą podstawę do podjęcia tak ważnej decyzji.
Chciałabym tylko, żebyś była/był pewna/-y, czy robisz coś ze względu na własne dobro, czy też chodzi Ci o to, żeby Twój alkoholik się opamiętał. Musisz być w stanie poradzić sobie ze skutkami swojego zachowania, jakie by one nie były.
Ale możesz się przygotować na chwilę, w której powie: „Potrzebuję pomocy, żeby przestać pić”. Musisz dobrze pamiętać specjalny numer Anonimowych Alkoholików, gdy zdarzy się to w nocy. Zapamiętaj lokalny numer telefonu, czynny w ciągu dnia. Dowiedz się, gdzie są ośrodki detoksykacji i rehabilitacji na Twoim terenie. Uporządkuj sobie to wszystko w głowie, żebyś – gdy tylko poczujesz, że jest szczery – mogła/mógł szybko działać i zorganizować mu pomoc.
Tylko to możesz zrobić, ale właśnie TO ma olbrzymie znaczenie. Jeżeli będziesz potrafił/-a działać szybko, to alkoholik nie będzie miał sposobności by ponownie wszystko przemyśleć i zdecydować, że naprawdę potrafi dać sobie radę sam. Nie możesz zmusić go do przyjęcia pomocy, ale możesz uczynić pomoc tak łatwo dostępną, że nie będzie mógł znaleźć wymówki.
Może znajdziesz się w takiej sytuacji
kilkakrotnie, ale Twoja podstawowa rola we wczesnym etapie jego powrotu do zdrowia, to zmuszenie go do uświadomienia sobie, że pomoc jest dostępna i że chcesz mu pomóc wyrwać się z nałogu.
Może nie wierzysz, że kiedykolwiek przyjdzie taki dzień. Nie ma żadnych gwarancji. Co będzie, jeśli on nigdy nie stanie się trzeźwy?
Czy kochasz go tak, żeby zostać z nim, nawet jeżeli nigdy nie osiągnie trzeźwości?
Czy potrafisz przystosować się do alkoholizmu jako sposobu życia?
To nie są podchwytliwe pytania. Jeżeli potrafisz odpowiedzieć na nie twierdząco, to dużo łatwiej będzie Ci się przystosowywać.
.
Jeżeli odpowiesz na to pytanie „nie”, to będziesz potrzebować czasu, żeby zaplanować sobie życie bez włączania w nie partnera-alkoholika. Musisz rozważyć skutki zmian, które trzeba poczynić. Musisz mieć rozeznanie, jakie przysługują Ci prawa, jaka będzie Twoja pozycja finansowa. Będziesz musiał/-a dowiedzieć się także o wielu innych sprawach. Możesz porozmawiać o tym z innymi ludźmi, którzy są w podobnej sytuacji i którzy wybrali rozstanie.
Pozostanie czy rozstanie – to kwestia indywidualnej decyzji.
Radzę Ci podjąć ją kierując się tym, co będzie najlepsze dla Ciebie, a nie pragnieniem wywołania wstrząsu u alkoholika. Jeżeli chcesz odejść, nie rób tego w złości, tylko po spokojnym rozważeniu sprawy.
Z pewnością wyobrażasz sobie czasem, że jeżeli tylko przestanie pić, to wszystko będzie cudownie. Nic z tych rzeczy. Powrót do zdrowia jest trudny. Życie nie stanie się cudowne tylko dlatego, że on przestał pić. Minie kilka miesięcy zanim nauczy się myśleć o czymś innym niż tylko o tym, żeby się nie napić. Jeżeli zwiąże się z AA, polecą mu przyjść na 90 spotkań przez kolejne 90 dni. Może być poirytowany. W końcu, stanął twarzą w twarz ze swoim życiem. Musi patrzeć na wszystko to, czego unikał dzięki alkoholowi. Radosna beztroska należy już do innego świata.
Pogrążenie się w chorobie zajęło dużo czasu Tobie i Twojemu alkoholikowi, tak samo wydostanie się z niej nie nastąpi w ciągu jednego dnia. Szczere spojrzenie na siebie jest trudne.
Ale nawet najtrudniejszy powrót do zdrowia jest z pewnością lepszy od pijaństwa.
Tym razem nie mam zamiaru dręczyć Was dodatkowymi pytaniami, ważne jest abyście dokładnie przemyśleli, to co dzisiaj napisałam i doszli do konkretnych wniosków. Jeżeli zechcecie się nimi podzielić, to będę bardzo wdzięczna. Jeżeli nie - zrozumiem, w końcu może okazać się to jeszcze zbyt trudny i osobisty temat dla niektórych z Was.
Kochani - pomoc dla siebie,to najtrudniejsze zadanie, jakie stoi przed Wami.
Koncentrowanie się na sobie, to dla każdego z Was coś nowego. Nie stanowicie bowiem centrum swojego wszechświata. Krążycie na orbicie swego alkoholika. Kręcicie się wokół niego. Wasz dzień ogniskuje się wokół jego wyjść i przyjść. Najważniejsze, aby to on był zadowolony.
W rezultacie sami stajecie się coraz bardziej chorzy. Stopniowo tracicie poczucie własnej wartości. Sami nie wiecie, co jesteście warci - gdy Wasz alkoholik stale Was tłumi, tracicie poczucie własnego ja.
W pewnym stopniu przestaliście być już sobą. Można powiedzieć, że powoli przestajecie istnieć jako osoby. Wbrew swej woli pozwalacie aby choroba partnera – alkoholizm – decydowała o Waszej wartości, jako istoty ludzkiej.
Jednak to nie staje się z dnia na dzień. Proces erozji przebiega stopniowo, przechodzi niezauważony.
Teraz, gdy staliście się świadomi tego procesu, możecie rozpocząć pracę nad odsunięciem go w przeszłość. Nie będzie to łatwe, ale spróbujcie rozpocząć to od dzisiaj. Zacznijcie żyć teraźniejszością – żyć dniem dzisiejszym. Uwierzcie, że TA chwila – właśnie TA – należy do Was. Pochwyćcie ją i wyciśnijcie z niej tyle, ile się da. Zróbcie to dla siebie.
To wszystko sprawi, że staniecie w obliczu nowego pytania. Brzmi ono bardzo prosto, ale zobaczycie, że jest niezwykle trudne. Może z początku nawet go nie zrozumiecie. Pytanie to brzmi: „Czego ja chcę?”. Jest ono trudne, ponieważ nie wiecie na pewno, kto to jest „ja”. Zastanówcie się - Jak długo potraficie mówić o sobie, nie wspominając o kimś innym? Ile potraficie napisać zdań rozpoczynających się od „ja”? Ile czasu w rozmowie zdołacie poświęcić wyłącznie własnym myślom i uczuciom?
Ma to na celu zwrócić Waszą uwagę na to, ile Waszych rozmów krąży dookoła chorego partnera.
Nie mówię, czy to dobrze, czy źle.
Zastanawiam się tylko nad tym, czy możecie w pełni świadomie zdecydować się na rozmowę tylko o sobie i rzeczywiście taką rozmowę przeprowadzić.
Najważniejsze w tym wszystkim jet to, aby każdy z Was zapamiętał i wcielił w życie tych kilka prostych zasad:
Nie musisz dłużej uciekać od choroby - zacznij uczyć się o faktach dotyczących uzależnienia i współuzależnienia.
Nie musisz dłużej obwiniać alkoholika za swoje życie. Zacznij żyć obok koncentrując się na własnych działaniach – to właśnie dzięki nim możesz się podnieść albo załamać.
Nie musisz dłużej kontrolować picia alkoholika. Dowiedz się o dobry program leczniczy i zacznij namawiać go do leczenia.
Nie musisz dłużej przychodzić z pomocą alkoholikowi. Zacznij pozwalać mu na cierpienie i ponoszenie odpowiedzialności za wszelkie następstwa jego picia.
Nie musisz dłużej krążyć wokół powodów jego picia. Skieruj uwagę na siebie i w miarę możliwości powracaj do wzorów normalnego życia.
Nie musisz dłużej grozić. Zacznij mówić to co myślisz i robić to co mówisz.
Nie musisz dłużej przyjmować lub wyłudzać obietnic. Przestań się liczyć z nim w swoim realnym życiu a w szczególności nie opieraj na nich żadnych swoich planów.
Nie musisz dłużej ukrywać faktu, że szukasz pomocy. Zacznij o tym otwarcie mówić alkoholikowi i swoim najbliższym.
Jestem pewna, że jeżeli uda Wam się to wszystko skutecznie i konsekwentnie zrealizować, to każdy z Was zdoła odnaleźć w sobie siłę, aby powiedzieć -
"To mój czas!"i nikt nie będzie w stanie Wam już odebrać tej pewności siebie. ;)
A teraz tradycyjne pytanie do Was - Gdyby Was poproszono o udzielenie odpowiedzi na pytanie czego chcecie dla samych siebie, łatwo by Wam to przyszło? Dlaczego osoby współuzależnione mają z tym takie problemy? Czy brak tej umiejętności rzeczywiście jest główną przyczyną większości błędnych decyzji w ich życiu?
Są one najbardziej podatne na zranienie. Są ofiarami i są bezsilne.
Są zależne i bezbronne. Nie znają innego sposobu życia. Ty i Twój partner jesteście dla nich najważniejszymi ludźmi na świecie. To do Was się zwracają, żeby przekonać się, że są kochane, że są wartościowe, że nic złego im się nie zdarzy.
A co dostają?
Dostają dużo sprzecznych przekazów. Dziecku trudno jest rozpoznać, co naprawdę zostało powiedziane. Tak więc dostają pomieszania z poplątaniem. Jeżeli żyje się w zamieszaniu, trudno mu nie ulec. Nie ma innej możliwości. Nie ma dymu bez ognia. Dzieci naśladują rodziców. Uczą się, między innymi w ten sposób, kim są.
Dziecko z rodziny alkoholowej nigdy nie wie, w co wierzyć. Nie wie czego ma się spodziewać z dnia na dzień, z godziny na godzinę.
Gdy uzależniony rodzic jest trzeźwy, zachowuje się jak idealny rodzic. Bardzo stara się zachowywać w taki sposób, ponieważ czuje się fatalnie w związku ze swoim zachowaniem, gdy był pijany. Jest kochający, czuły, rozumiejący, pobłażliwy i towarzyski. Jest w każdym calu taki, jak dziecko mogłoby sobie wymarzyć. Sprawia, że dziecku wydaje się, że wszystko będzie dobrze. Dziecko wierzy we wszystko. Potrzebuje tego, by czuć się dobrze. Potem, gdy rodzic przychodzi pijany i staje się podły i brutalny, dziecko jest zdruzgotane. Cały jego świat się rozpada. Nie wie, co jest rzeczywiste. Nie wie, na co może liczyć i co jest prawdziwe. Chce wierzyć w dobrego rodzica, ale nie może. Nie może zapomnieć o tym złym. Miota się tam i z powrotem, nie wiedząc, że nie jest to jedyny sposób, w który musi wszystko przebiegać.
To tyle, jeżeli chodzi o widzenie przez dziecko alkoholika. Teraz zobaczymy jak dzieci spostrzegają Ciebie.
Ciebie także nie widzą jako znakomitości. Jesteś w trudnej sytuacji.
Próbujesz ochronić swoje dzieci, ale nie wychodzi Ci to tak, jakbyś chciała. Twoja ochrona dzieci prowadzi do wielu półprawd i maskowanych kłamstw. Przecież nie chcesz żeby się martwiły. Nie chcesz, żeby picie drugiego rodzica stało się ich problemem i starasz się tego uniknąć.
Ponieważ dzieci reagują tak samo silnie na uczucia jak na słowa, wiedzą, że coś jest nie w porządku. Wiedzą, że nie jesteś w stosunku do nich zupełnie szczera. Chcą wiedzieć, a jednocześnie – nie chcą.
Bywa, że dzieci nie pytają, ale to wcale nie oznacza, że się nie przejmują. Przejmują się, ponieważ wiedzą, a jednocześnie nie wiedzą, co się dzieje. Wiedzą, że coś jest źle, ale nie wiedzą co. Naprawdę nie rozumieją. A Ty nie możesz sprawić, żeby zrozumiały, ponieważ tak naprawdę nie rozumiesz siebie, a poza tym – wolisz raczej nie wyjaśniać. Ostatecznie, cóż dobrego mogłoby z tego wyniknąć.
Jak zapewne doskonale wiecie środowisko może na nas działać w sposób negatywny lub pozytywny. Dzieci, o których mówimy, mają w swoim życiu bardzo mało spójnych, podtrzymujących doświadczeń. W rezultacie poważnie zaburzona zostaje ich samoocena. Musi tak być. Bardzo dużo rzeczy wpływa na rozwój myślenia o swojej wartości. Samoocena musi zależeć od tego, w jakim stopniu
uważamy siebie za zdolnych, ważnych, udanych i wartościowych. Większość zaś tych ocen zdeterminowana jest przez to, w jaki sposób traktują nas inni ludzie. Wyobrażenia i postawy ludzi ważnych w naszym życiu przyjmujemy jako swoje własne. Dziecko z domu alkoholika nie widzi siebie jako kogoś uzdolnionego. Gdyby było naprawdę zdolne, potrafiłoby wymyślić jakiś sposób na to, żeby rodzic przestał pić. Wszystko inne blednie w tym zestawieniu. Takie dziecko umniejsza znaczenie wszystkiego, co robi, traktując to jako mało ważne.
Dzieci, o których mowa, obawiają się zawierania przyjaźni, ponieważ krępują się zapraszać przyjaciół do domu. Nie wiedzą co się zdarzy, ani jak ich koledzy będą traktowani, gdy przyjdą. A mają powody, aby się tego obawiać. Czują się zakłopotane, ponieważ nie mogą nic wcześniej wyjaśnić, a ewentualne zaproszenia od innych muszą wiązać się z rewizytą. Wszystko to sprawia, że dzieci odsuwają się, aby nie być zmuszonym do stawiania czoła innym, albo są agresywne w sposób powodujący odrzucenie przez innych. Kontakty z innymi ludźmi stają się zbyt bolesne aby je podejmować. To dodatkowo sprzyja poczuciu samotności i przekonaniu o byciu kimś bezwartościowym. „Wszyscy mnie nienawidzą. Nie mam przyjaciół.
Co bym nie zrobił i tak wpadam w kłopoty”.
A jak można pomóc dziecku?
Dzieci uczą się przez identyfikację i naśladowanie ról.Oddają one to, co się im dało.
1. Gdy zmienisz siebie, podarujesz im osobę, z którą będą mogły czuć się dobrze. Staniesz się osobą, do której będą chciały być podobne.
2. Gdy nauczysz się tego, by lepiej dzielić się swymi myślami i uczuciami, one także będą to umiały.
3. Gdy nauczysz się akceptować siebie, one także będą łatwiej mogły siebie zaakceptować.
4. Gdy nauczysz się kochać samą siebie, one także nauczą się kochać własną osobę.
5. Gdy nauczysz się działać tak, aby Twoja energia służyła Tobie, a nie działała przeciwko Twojej osobie, one także posiądą tę umiejętność.
A ponad to:
6. Mów dzieciom o tym, co się dzieje. Nie ukrywaj niczego, ponieważ to pogarsza sprawę.
7. Nie doprowadzaj do tego, żeby nie wiedziały, co się dzieje. odpowiadaj na te pytania, które zadają, a nie tylko na te, na które Ty chcesz im odpowiedzieć.
8.Okazuj dzieciom nieco cierpliwości i zrozumienia. One cierpią, ale nie wiedzą dlaczego.
9.Nie okazuj dzieciom, jak bardzo jesteś przestraszona. To sprawia tylko, że one same czują się jeszcze bardziej przestraszone. Spróbuj się opanować.
Wiem, nie jest to łatwe, ale uwierz mi, że naprawdę warto spróbować.
A Wy, co o tym sądzicie?
Jakie rady macie dla rodziców dzieci z rodzin alkoholowych? Jak mogą pomóc swoim dzieciom?
Moi drodzy jako, że nie doczekałam się z Waszej strony większej aktywności, co do ostatniego pytania, postanowiłam sama na nie odpowiedzieć ;)
Kim jest alkoholik?
Alkoholikiem jest każdy, kto cierpi na chorobę zwaną alkoholizmem.
I tyle. Wiem, że brzmi to zbyt prosto, ale zrozumienie i akceptacja tego zdania jest kolejnym krokiem w kierunku Twojego zdrowienia.
Innym kluczowym słowem w tym twierdzeniu jest cierpienie. Alkoholik nie jest osobą szczęśliwą. Alkohol to środek hamujący – depresant. A więc niezależnie od prawdziwych czy wyimaginowanych powodów, na które alkoholik powołuje się, aby usprawiedliwić swoje picie, jest on przeważnie przygnębiony, choćby tylko w wyniku działania alkoholu. Pierwotne poczucie wolności, które pozwalało mu być duszą towarzystwa ustępuje, a przychodzi depresja. Jest to depresja emocjonalna, jeżeli jest zakłopotany swoim zachowaniem,
i depresja o podłożu chemicznym wynikająca z natury alkoholu.
Jest wiele definicji alkoholizmu. Żadna z nich nie jest w pełni zadowalająca. Nie musimy znać ich wszystkich. Dobrze wiemy jak wygląda człowiek nadużywający alkoholu. Możemy sobie wyobrazić, jak się taki człowiek zachowuje. Gdy mówimy o kwestii nadużywania alkoholu, wszyscy wiemy o co chodzi. Dla naszych celów najlepiej zdefiniować alkoholika jako osobę, u której picie powoduje stałe i rosnące problemy w pewnych obszarach jej własnego życia, a bardziej szczegółowo – jako osobę, której picie powoduje stałe i rosnące problemy w Twoim życiu. Ty możesz widzieć problem na długo przedtem, zanim on go dostrzeże. A ponadto naprawdę nie jest istotne to, czy Twój partner jest alkoholikiem według jakiejś definicji, istotna jest bowiem Twoja reakcja na jego picie.
Przede wszystkim zaczniemy pracować nad zmianą Twojej postawy. Gdyby Twój mąż umierał na raka i jego choroba uczyniła go nieznośnym, a to nieznośne zachowanie wyprowadzałoby Cię z równowagi i złościło, to przecież jednak nie uważałabyś, że jest on odpowiedzialny za swoją chorobę. To samo odnosi się do alkoholizmu. Nie możesz utrzymywać, że alkoholik jest odpowiedzialny za swój alkoholizm. Możesz wymagać od niego odpowiedzialności za jego zachowanie. Wszystko wskazuje na to, że robisz akurat odwrotnie. Myślisz o nim, że jest wredny, gdy spije się jak bela, a potem znajdujesz sposób, żeby obwiniać siebie za jego ględzenie i szaleństwa. Robiąc tak, podtrzymujesz chorobę.
Jest mi przykro, że mówię Ci o tym – przykro, ale taka jest prawda. Prawdopodobnie byłaś nieświadomym wspólnikiem alkoholizmu. Kierując się słusznymi pobudkami popełniłaś wiele błędów. Prawdopodobnie osłaniałaś go, obwiniałaś jego, a nie chorobę, straszyłaś go, piłaś razem z nim, stałaś się niezwykle wybuchowa, litowałaś się nad sobą i sama oszukiwałaś się, próbowałaś kontrolować jego picie i przejmowałaś jego obowiązki.
Wszystkie te reakcje są zrozumiałe. Wszystkie są zupełnie normalne. Wszystkie one jednak umożliwiają mu kontynuowanie picia. Może jeszcze nie rozumiesz tego, ale zrozumiesz. Zanim będziesz mogła przestać podtrzymywać jego alkoholizm i czuć się z tym dobrze, warto żebyś zrozumiała dwie reakcje fizjologiczne na alkohol.
Pierwsza ma związek z uśmierzającą ból naturą tego środka, druga zaś reakcja to luki pamięciowe („przerwy w życiorysie”). Alkohol uśmierza ból. Przed odkryciem bardziej złożonych środków znieczulających był używany do tego celu. Chroni on przed fizycznym i emocjonalnym bólem. Pijany alkoholik nie poczuje bólu, który Ty czy ja czujemy, gdy ktoś nas rani. Oznacza to, że wszystko co robimy aby zmniejszyć konsekwencje jego picia, podtrzymuje jego picie. Alkoholik musi zostać zraniony tak głęboko, żeby – pomimo działania narkotyku – mógł poczuć ból. Musi zostać zraniony tak mocno, żeby błagał o pomoc. Nie wiesz, co mogłoby go tak bardzo zranić, ale umożliwienie mu odsunięcia bólu oddala chwilę prawdy.
Alkoholicy mają także skłonności do „przerw w życiorysie”, jest to okres, gdy człowiek funkcjonuje na pozór normalnie, ale później nic z tego nie pamięta. Wie, że miał „przerwę w życiorysie”, ale gdy „przerwa” się skończy, zupełnie nie wie, skąd się wziął w miejscu w którym obecnie przebywa. Jest to przerażające doświadczenie.
Przytoczyłam te dwa przykłady efektów alkoholizmu, żeby pomóc Ci zrozumieć, jak ważna jest zmiana Twojego zachowania. Wiele osób pracujących na tym polu twierdzi, że alkoholik nie zwróci się o pomoc dopóty, dopóki nie sięgnie dna. Sięgnie zaś tego dna tylko wtedy, gdy następstwa jego zachowania będą zbyt przygniatające, żeby mógł je zignorować.
Czekam ponownie na Wasze refleksje na ten temat.
Kim dla Was jest alkoholik? Czy istnieje taka definicja na podstawie, której możemy jednoznacznie określić, kto jest alkoholikiem?
Kochani, wiem, że już może trochę za późno na życzenia noworoczne, ale jak, to mówią "lepiej późno niż wcale", a więc troszkę refleksji na Nowy Rok:
"Z ostatnią kartką kalendarza zerwij wszystkie złe nastroje,
zapomnij o wszystkich nieudanych dniach,
przekreśl nie warte pamięci chwile i wejdź w Nowy Rok,
jak w nowej sukni wchodzi się na najwspanialszy bal świata.
Niech w nadchodzącym Nowym Roku szczęście i pomyślność nigdy Was nie opuszczą,
a wiara codziennie dodaje sił i energii do tworzenia i realizacji nowych pomysłów.
Niech taneczny, lekki krok będzie z Wami cały rok.
Niech prowadzi Was bez stresu od sukcesu do sukcesu!"
A tak na poważnie, to życzę Wam, aby ten Nowy Rok był dla Was przychylny i łaskawy, aby pozwolił Wam zrealizować chociaż jedno Wasze marzenie (bo wszystkich i tak nie da rady), aby dał Wam jasność umysłu w podejmowaniu decyzji i pewność w stawianych krokach - jednym słowem, aby nie był gorszy od minionego 2010, a nawet żeby był choć odrobinkę lepszy.
P.S.: Liczę na Waszą aktywność przy ostatnim wpisie, bo jakoś kiepsko to wygląda ;p
Kochani dziś w naszych rozważaniach przejdziemy do kolejnego kroku, jaki musicie wykonać, aby wyleczyć się ze swojej choroby współuzależnienia. Pierwszym, jak dobrze pamiętacie było uświadomienie sobie własnej choroby, teraz ruszamy dalej.
Drugim ważnym krokiem w opanowaniu na nowo Waszego życia jest uznanie, że alkoholizm jest chorobą. Jest to choroba, tak jak cukrzyca lub rak. Jest to choroba postępująca. Staje się coraz niebezpieczniejsza w kolejnych etapach. Jest to choroba śmiertelna. Można ją zahamować, ale nie można się jej pozbyć.
Alkoholik to człowiek chory. Jego zachowanie nie wynika z jego wyboru. To ta substancja chemiczna w jego organizmie dyktuje mu owo zachowanie. To nie jest jego wybór. Przyjmowanie tej substancji nie jest jego wyborem. Nie jest też oznaką niskiego morale. Alkoholik czuje przymus, nad którym nie panuje. Nikt nie postanawia zostać alkoholikiem. Ktoś może postanowić wypić kieliszek. Jeżeli ten ktoś nie jest alkoholikiem, po pierwszym kieliszku ma jeszcze wybór: wypić czy nie wypić następny? Alkoholik nie ma takiego wyboru. Po pierwszym kieliszku zaczyna się przymus – i choć alkoholik może niekiedy kontrolować swoje picie – ostatecznie zwycięży przymus. Alkoholik będzie pił aż do momentu, gdy już nic więcej nie zdoła wypić.
Alkoholik zaczyna pić, żeby sobie z czymś poradzić, co czyni go jeszcze mniej zdolnym do radzenia sobie;
im bardziej pije, tym bardziej się boi, że stanie się pijakiem;
im bardziej się upija, tym mniej boi się upić;
I tak w kółko.
Myślę, że już to widzisz. Ofiara jest wciągana coraz głębiej i głębiej. Przywodzi mi to na myśl ruchome piaski, ale różnica jest taka, że na powierzchni ruchomych piasków można się unosić, alkoholizm natomiast nigdzie nie poniesie. Czasami można mieć wrażenie, że sytuacja się stabilizuje, lecz to tylko rodzaj samooszukiwania siebie.
Alkohol uzależnia swoje ofiary psychicznie i fizycznie. Zwykle uzależnienie psychiczne jest najbardziej widoczne we wczesnym okresie. Wraz z postępem uzależnienia psychologicznego, przychodzi uzależnienie fizyczne. Choroba staje się stopniowo coraz gorsza. Gdy utrzymuje się dłużej, występuje w niej przymus fizjologiczny. U wielu osób rozwijają się fizjologiczne symptomy, takie jak np. drżenie, które można uspokoić tylko alkoholem. U innych są to halucynacje.
Alkohol wywołuje upiory, a potem oferuje siebie, jako jedyne remedium, którego alkoholik może użyć, żeby je odpędzić.
Wielu alkoholików umiera z powodu uszkodzeń różnych narządów, na przykład wątroby czy trzustki. Alkohol tak silnie panuje nad alkoholikiem, że próba jego odstawienia może się wiązać nawet z ryzykiem śmierci. Gwałtowne odstawienie alkoholu może być niebezpieczne.
Nie wierzę, aby osoba o zdrowych zmysłach mogła się sama tak zatruć. To nie jest przejaw niskiego morale. To choroba.
Tym, co może przeszkadzać Ci na Twojej drodze do akceptacji alkoholizmu jako choroby jest stereotyp wykolejonego awanturnika, włóczęgi bez pracy, bez rodziny, w obszarpanym ubraniu z niechlujnym zarostem, ukrywającego butelkę w papierowej torbie.
Ten stereotyp może być prawdą, ale rzadko tak się dzieje. Niektórzy alkoholicy są bez pracy. Niektórzy pracują. Są wśród nich niewykwalifikowani robotnicy i dyrektorzy wielkich firm, lekarze, prawnicy. Niektórzy są katolikami, inni protestantami, jeszcze inni – Żydami. Są biali, czarni, młodzi, starzy, wybitnie zdolni i niezbyt lotni. Jedynym stwierdzeniem, które dotyczy wszystkich tych ludzi jest to, że każdy z nich ma jakiś problem alkoholowy.
Stereotyp ten nie jest jedynym mitem, który zatrzymuje Cię na drodze do uznania faktu alkoholizmu jako choroby. Jest także wiele innych: „Nigdy nie pije w ciągu dnia”, „Wcale nie pije tak dużo”, „Pije tylko podczas weekendu” albo „Nigdy nie pije podczas weekendu”. Rzecz w tym, że to nie ma znaczenia – kiedy pije, jak dużo pije, ani w jakiej porze dnia zaczyna pić. Istotne jest to, czy kiedykolwiek stracił kontrolę po wypiciu pierwszego kieliszka. W miarę postępów choroby będzie zaczynał pić coraz więcej i więcej. To, że powstrzymuje się przez jakiś czas przed wypiciem pierwszego kieliszka nie oznacza, że nie jest alkoholikiem.
A według Was kogo można nazwać alkoholikiem? Jakie symptomy na to wskazują?
A teraz muzyczny monolog alkoholu do człowieka ("Alcohol" Brad Paisley), niestety po angielsku, ale myślę, że sobie poradzicie ;)
Dla tych, co mają kłopoty z językiem tekst piosenki po polsku:
1.Potrafię każdego upiększyć,
Potrafię sprawić, byś uwierzył w każde kłamstwo,
Potrafię Cię zmusić, byś wszczął walkę
Z kimś dwa razy większym od siebie...
Cóż, byłem powodem kilku zerwań
I byłem powodem kilku narodzin,
Potrafię dać Ci kilku nowych przyjaciół
Lub sprawić, byś był wyrzucony z pracy...
Ref: I od czasu kiedy opuściłem Milwaukee,
Lynchburg, Bordeaux, Francję
Sprawiam, że bary zarabiają duże pieniądze
I pomagam białym ludziom tańczyć ;)
Wprowadziłem Cię w problemy w liceum,
Ale dopiero w college’u mieliśmy prawdziwy bal
A swoich najlepszych chwil w życiu,
Nigdy nie będziesz pamiętał przeze mnie -
Alkohol!
2. Winiono mnie za Twoje przyjęcie weselne,
Za poniżającą mowę, Twojego przyjaciela
Jak również za Twoje nagie zdjęcia na plaży...
Miałem wpływ na króli i światowych przywódców,
Pomogłem Hemingway'owi napisać to, co napisał,
I założę się o drink, czy dwa, że sprawiłem,
Iż założyłeś abażur od lampy na swoją głowę...
Ref: I od czasu kiedy opuściłem Milwaukee,
Lynchburg, Bordeaux, Francję
Robię głupców z ludzi takich jak Ty!
I pomagam białym ludziom tańczyć ;)
Jestem lekarstwem i trucizną,
Pomagam Ci się podnieść i ponownie upadać
A swoich najlepszych chwil w życiu,
Nigdy nie będziesz pamiętał przeze mnie -
Alkohol!
I od czasu kiedy opuściłem Milwaukee,
Lynchburg, Bordeaux, Francję
Sprawiam, że bary zarabiają duże pieniądze
I pomagam białym ludziom tańczyć ;p
Wprowadziłem cię w problemy w liceum
Ale dopiero w college’u mieliśmy prawdziwy bal,
A swoich najlepszych chwil w życiu,
Nigdy nie będziesz pamiętał przeze mnie - Alkohol!